To były czasy. Z pokładu samolotu odrzutowego przez ponad godzinę oglądali zaćmienie Słońca

Już w poniedziałek, 8 kwietnia 2024 roku nad całkiem sporym terytorium Stanów Zjednoczonych będzie można obserwować całkowite zaćmienie Słońca. Od miesięcy już w pasie, w którym będzie widoczna faza całkowita zaćmienia, nie ma miejsc w hotelach, a służby porządkowe postawiono już w stan podwyższonej gotowości. Nie zmienia to jednak faktu, że nawet te obserwacje nie pobiją pod względem oryginalności obserwacji prowadzonych ponad pół wieku temu.
To były czasy. Z pokładu samolotu odrzutowego przez ponad godzinę oglądali zaćmienie Słońca

Każde całkowite zaćmienie Słońca jest tak naprawdę doskonałą okazją do przypomnienia tego nietypowego przedsięwzięcia. Co do zasady, kiedy znajdujemy się na obszarze, na którym widoczne będzie całkowite zaćmienie Słońca, możemy je obserwować tylko przez określony czas. Z uwagi na to, że Ziemia obraca się wokół własnej osi, Księżyc krąży wokół Słońca, konfiguracja tych trzech ciał niebieskich: Słońca, Księżyca i Ziemi bezustannie się zmienia. Cień Księżyca przesłaniającego Słońce przesuwa się po powierzchni Ziemi. Całkowita faza zaćmienia dzięki temu trwa zaledwie 7 minut i 4 sekundy. Aby wydłużyć ten czas pozostawania w cieniu Słońca, trzeba by było przesuwać się po powierzchni planety z dosyć dużą prędkością.

Na początku lat siedemdziesiątych XX wieku istniał taki środek transportu, który na to pozwalał. Aby było jeszcze ciekawiej, dzisiaj już taki środek masowego transportu nie istnieje. Jak zatem widać, rozwój nigdy nie następuje w sposób liniowy.

Czytaj także: Wreszcie dowiedzieliśmy się, dlaczego w czasie zaćmienia Słońca znikają chmury

Mowa tutaj oczywiście o pierwszym — i jedynym jak dotąd — naddźwiękowym samolocie pasażerskim Concorde. Samolot ten był w stanie na tyle szybko przemieszczać się po niebie, że był w stanie niejako ścigać cień Księżyca.

W ramach lotu Concorde 001 zrealizowanego 30 czerwca 1973 roku piloci tak zaplanowali trasę lotu, aby jak najdłużej pozostawać w cieniu Srebrnego Globu. Dzięki temu pasażerowie samolotu byli w stanie obserwować zaćmienie ponad dziesięciokrotnie dłużej niż osoby znajdujące się na powierzchni Ziemi.

Concorde musiał w ramach tego lotu wykorzystać pełnię swoich możliwości. Po starcie z lotniska w Las Palmas na Wyspach Kanaryjskich samolot wzniósł się na wysokość 17 kilometrów (współczesne samoloty pasażerskie latają na wysokości 10-12 kilometrów), gdzie rozwinął prędkość 2400 kilometrów na godzinę. Wystarczyło to do tego, aby przez rekordowo długi czas obserwować zaćmienie.

Warto tutaj wspomnieć, że na pokładzie nie znaleźli się przypadkowi pasażerowie, a specjalnie na tą okazję zaproszeni naukowcy z najważniejszych instytucji naukowych na świecie. W trakcie lotu mogli oni ze spokojem i niespiesznie przyglądać się chromosferze i koronie słonecznej, bez żadnych zakłóceń atmosferycznych, bowiem większa część atmosfery ziemskiej znajdowała się już pod nimi.

Czytaj także: XB-1 wykonał pierwszy lot. Czyżby era Concorde’a wracała?

Naukowcy pozostawali w cieniu Księżyca, lecąc nad terytorium Mauretanii, Mali, Nigerii, Nigru i Czadu, cały czas trzymając się blisko środka pasa o szerokości zaledwie 250 kilometrów, w którym to widoczna była całkowita faza zaćmienia.

Czy jeszcze kiedyś uda się pobić rekord ustanowiony przez Concorde’a?

Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że tak. Już teraz kilka firm prowadzi prace rozwojowe, których zwieńczeniem ma być stworzenie nowego naddźwiękowego samolotu pasażerskiego. Można przypuszczać, że gdy tylko którejś firmie uda się tego w końcu dokonać, wykorzysta ona pierwszą możliwą okazję na to, aby znów spróbować wyścigu z cieniem Księżyca. Dla miłośników obserwacji nie ma znaczenia, czy dokona tego jedna czy druga firma. Ważne, aby którejś się udało.